wtorek, 6 marca 2012

ABC Sound Fi Dead!

W osiemnastym numerze jedynej w Polsce gazety o szeroko pojętej muzyce jamajskiej "Free Colours", ukazał się artykuł autorstwa Matysa pod tytułem "ABC Sound Fi Dead". Jak wiadomo czwarta edycja South Clash'u już po wakacjach, więc najwyższa pora zapoznać się z podstawami bardzo ważnego zjawiska dla muzyki reggae, jakim jest SOUNDCLASH. Zapraszamy do lektury!!!!

„ABC SOUND FI DEAD”



Soundclash, czyli konfrontacja, rodzaj pojedynku towarzyszącego muzyce jamajskiej od początku istnienia sound systemów. Pierwotnie rywalizacja o zupełnie innym kształcie niż ma to miejsce dzisiaj. Jest ważnym czynnikiem mającym wpływ, a także kształtującym sceny różnych gatunków muzycznych. Oprócz fundamentu, czyli reggae, obserwujemy jego mocny wpływ w rapie jak i muzyce elektronicznej. Tak w największym uproszczeniu można by zdefiniować to zjawisko.

ELEMANTARZ

Pojedynki odbywają się według wcześniej ustalonych reguł i zasad. Dotyczy to zarówno ilości uczestników, rund, sposobu ich przebiegu i czasu trwania. O zwycięstwie decyduje zgromadzona publiczność, która poprzez hałas lub podniesienie rąk wskazuje na swojego faworyta. Głosowanie odbywać się może po każdej z rund lub po zakończeniu walki Najczęściej są to 3 rundy i finał w formie „Tune fi Tune” lub „Dub fi Dub”. Rundy mogą mieć określoną tematykę np. „Singers”, będą to utwory wykonywane wyłącznie przez „śpiewaków”, wokalistów, nie nawijaczy lub „Foundation” - to z kolei utwory będące klasykami, fundamentem muzyki reggae. W finale rywalizacja najczęściej między dwoma zawodnikami polega na wypuszczaniu „numeru za numer”, to jest jedna ekipa gra swój, a druga nie niego odpowiada. Niepisaną jego zasadą jest prezentacja wyłącznie starych nagrań, czyli foundation. Głównym celem bitwy jest uzyskanie aprobaty przybyłych na imprezę osób, pokazując przy tym wyższość nad przeciwnikiem.

Do zwycięstwa przyczynia się wiele aspektów. Do najważniejszych zaliczyć należy umiejętne dobranie materiału muzycznego i zaprezentowanie go w odpowiednim momencie (tzw. „timing”), ma to niewątpliwy wpływ na dynamikę pojedynku. Nieraz bowiem zdarza się, że sound’y z teoretycznie mocniejszym materiałem przegrywają, nie potrafiąc umiejętnie go wykorzystać i zapowiedzieć. Warto wspomnieć, iż prezentowane spektrum muzyczne jest dość szerokie – od ska, rocksteady przez raggamuffin, reggae, aż po najnowsze produkcje dancehall i soca, a nawet ostatnio popularne segmenty rapowe. Istotną rolę pełni umiejętność odpowiedzi, nawiązania przez jednego z uczestników do utworu wypuszczonego wcześniej przez drugiego z rywali, nazywane w opisywanej tu kulturze terminem „Counteraction” . Trafna odpowiedź spotyka się wtedy z entuzjastyczną reakcją publiczności.

Kluczową bronią w tego typu pojedynkach są tzw. dubplates, czyli w rozumieniu soundclash’owym utwory nagrane specjalnie dla danego sound’u czy selektora, wychwalające go. Najłatwiejszą ilustracją ukazującą istotę tego terminu może być sound clashowy klasyk Buju Banton’a pod tytułem „Champion”. W oryginale brzmi on: „Me wanna walk like a champion, talk like a champion, [..] tell me where you get it from” zaś w formie dubplate przykładowo zmieniony może być do postaci: „[Sound X] walk like a champion, talk like a champion, [Mc/Hypeman Sundu X] tell me where you get it from”. Oczywiście o tym w jaki sposób dany tekst piosenki jest zmieniony decyduje zamawiający, kupujący. Często w pojedynkach wykorzystywane są tzw. „custom made” dubplates, czyli głównie utwory odwołujące się do konkretnego przeciwnika, z którym toczy się walkę lub danego wydarzenia. Zwycięzca zdobywa trofeum – puchar, często nagrodę pieniężną, i co najważniejsze miano najlepszego „soundboy’a”.

WALKI WOKALNE

Znaczącą rolę w jamajskim przemyśle muzycznym od dawna odgrywały rywalizacje między artystami, wokalistami. Chęć bycia najlepszym, udowadniania supremacji nakręca tę maszynkę i skupia uwagę fanów na całym świecie do dnia dzisiejszego.

Za pierwsze potyczki uważana jest konfrontacja między weteranami muzyki ska - Derrick Morgan’em i Prince Buster’em we wczesnych latach sześćdziesiątych poprzedniego stulecia. Ta znana wśród fanów muzyki reggae historia mówi o tym jak Buster oskarżył Morgan’a, iż ten swój przebój „Forward March” nagrał na podobieństwo jego „They got to Home”, celebrującego uzyskanie przez Jamajkę niepodległości. Manifestując swoje niezadowolenie nagrał on utwór pod tytułem „Black Head Chineyman” wypominając Derrick’owi współpracę z chińskim producentem – Leslie Kong’iem. Odpowiedzią był klasyk „Blazin Fire”, rozpoczynający wojnę na nowo.

Nawijacze, czyli w nomenklaturze jamajskiej dee-jay’e prowadzili spory z wielu różnych przyczyn. Festiwal „Sting” odbywający się co roku na Jamajce jest historią najważniejszych słownych pojedynków, takich jak Ninja Man kontra Supercat czy Lt Stitchie kontra Papa San. Pierwszy z nich o dość brutalnym charakterze miał wyłonić, który z uczestników jest w obecnym czasie „większy” i wiedzie prym na Wyspie, chcąc przy tym schańbić karierę swego oponenta. Drugi natomiast w wyłącznie muzycznej formie, dotyczył rywalizacji na polu umiejętności szybkiego „nawijania”.

Innym konfliktem, którym żyła cała Jamajka była walka Bounty Killer’a z Beenie Man’em (Sting ’93), świecąca mianem jednej z najważniejszych lirycznych bitew w historii muzyki dancehall. W momencie gdy Bounty Killer wszedł na scenę z charakterystycznym dla niego okrzykiem „People Dead!”, publika wiedziała, że to początek wielkiego show. „Zabójcze” teksty skierowane do siebie nie wywołały jednak finalnie zwycięzcy pojedynku. W 2011 roku nadal obserwujemy ostrą rywalizację między tymi dwoma artystami.

Obecnie nie sposób też nie zauważyć konfrontacji między dwoma muzycznymi obozami – „Gaza” na czele z Vybz Kartelem (Portmore Empire) i „Gully”, którego głównym reprezentantem jest Movado (Alliance). Każdego tygodnia możemy usłyszeć nowe tjuny faworyzujące obie załogi.

INTERNATIONAL SOUND CLASH

Praktycznie w każdy weekend na świecie dochodzi do „zabójczych” starć. Ilość clashujących się sound’ów wzrasta, stanowiąc konkurencję dla wielu aktywnie uczestniczących weteranów.



Za takiego należy niewątpliwe uznać David Rodigan’a, brytyjczyka, który od ponad 30 lat promuje muzykę jamajską na całym świecie. Pokonał on niezliczoną ilość przeciwników, chociażby takich „killerów” jak Killamanjaro, Stone Love, Downbeat i Bass Oddysey. Bardzo dobrej jakości dubplate’y od nieżyjących już Dennis Brown’a, Garnett Silk’a czy Tenor Saw to jego znak rozpoznawczy, dający mu zwycięstwo w niejednym starciu.

Oprócz Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i oczywiście matki omawianego zjawiska – Jamajki, wyróżniającym się krajem w „soundclashowym biznesie” jest Japonia, gdzie muzyka reggae i dancehall bije rekordy popularności. Wystarczy obejrzeć nagrania z występów najpopularniejszego i zarazem najmocniejszego tamtejszego Mighty Crown, który w zeszłym roku obchodził dwudziestolecie swej działalności, by przekonać się o silnym wpływie tej kultury. Masta Simon i Sammy T z „The Far East Ruler”, bo tak przywykło się nazywać Mighy Crown w jednym z wywiadów zdradzili, że zbierają około czterdzieści dubplate’ów miesięcznie! Biorąc pod uwagę pokaźny sceniczny staż Japończyków, można sobie wyobrazić rozmiary tak bogatej kolekcji.

Światowej sławy soundów nie musimy szukać aż tak daleko. Nasi zachodni sąsiedzi mogą poszczycić się trofeami z wielu prestiżowych pojedynków. Z pewnością należą do nich wygrane przez berliński Supersonic Sound nowojorski „Global Clash”, holenderski „War Ina East” (organizowany przez dancehall’ową gwiazdę sceny sound systemowej zeszłorocznego festiwalu w Ostródzie – Herbalize it) czy niemiecki „Riddim Clash”. Spider z założycielem Panzą oraz resztą składu odnieśli również zwycięstwo w „World Invasion” (Antigua, 2011) nad legendarnym King Addies z Tony Matterhorn’em i Baby Face na czele.



Z kolei Sentinel „Everlasting” Sound z nowym liderem Shotta Paul’em (dopisek: Shotta Paul i DJ Meska od lutego 2012 roku nie są już w Sentinelu - numer FC ukazał się przed tą informacją) są championami jamajskiego „Sound Fi Dead” z 2010 roku pogrążając wówczas aż pięciu rywali. Jeżeli dodamy do tego jeszcze najwyższy stopień podium w „World Sound Cup Clash” – londyńskiej konfrontacji najlepszych światowych załóg oraz w „War Ina East” (zabijając w drużynie z Supersonic dwa znakomite nowojorskie ekipy Poison Dart i Tek9), z pełną świadomością możemy uznać Niemców za silnego zawodnika na soundclashowej mapie globu.

POLSKIE TERYTORIUM

Historia sound clash’ów w Polsce, nie licząc wcześniejszych spotkań sound’ów bez wytypowań zwycięzcy, sięga 2001 roku, gdzie jeszcze bez rund tematycznych, konkretnego muzycznego toru i określonej struktury pierwsze zwycięstwo odnotował decyzją samych uczestników Pablo27, dobrze znany z warszawskiej „Dancehall Masakry”. Rok później muzyczne konfrontacje odbyły się kolejno w Łodzi, Warszawie, Poznaniu, Lublinie, Szczecinie i Krakowie. W kolejnych latach oprócz rywalizacji na płyty, walczące ze sobą załogi wykorzystywały też swoich wokalistów, nawijaczy, próbując swoimi utworami przekonać publiczność do zagłosowania na ich sound.
Charakteryzował je dość chaotyczny przebieg, bardziej przypominający regularne imprezy, gdzie uczestnicy prezentowali swoje sety niż klasyczne clashe. Były to jednak imprezy przecierające szlaki dla dzisiejszych pojedynków.

I tak z czasem ilość soundclashów na mapie Polski zaczęła wzrastać. Ogólnopolski pojedynek sound systemów w Poznaniu organizowany przez Obora Records, Run De Riddim – częstochowski pojedynek selektorów pod barkami Rub Pulse, warszawski Roots Clash czy krakowski „South Clash”. Jednorazowo odbyły się również „North West 45 Shooter Sound Clash” w Szczecinie, „Reggae Dancehall Sound Clash” w Olsztynie oraz „Pull It Up! Reggae Sound Clash” w Ostrowie Wielkopolskim. Warto zaznaczyć, że wydarzenie w Szczecinie odbyło się w konwecji tzw. „45 shooter”, co oznacza możliwość wykorzystywania jedynie regularnych utworów, bez dubplates.

Zdecydowany wzrost poziomu i ilości pojedynków widoczny był w 2009 roku, kiedy to swoje miejsce miało aż 6 clashów! Ilość dubplate’ów od zagranicznych artystów zaskoczyła chyba wszystkich fanów soundclashów w Polsce. Specjalne wersje od czołówki klasycznego stylu reggae, złotego okresu foundation po najnowsze dancehallowe jamajskie produkcje podkręcały bojową atmosferę w Poznaniu, Częstochowie, Krakowie i Olsztynie. Zwycięzcami tych starć w kolejności byli: Pablo27, Splendid, Tejst z Rainbow HI-FI oraz Ready For War.
Do historii przeszła już konfrontacja Pablo27 ze Splendid Sound, który po przegranej w „Run De Riddim” z ekipą z Wrocławia opublikował utwór „Jeden przeciwko całej armii”. Nawiązuje on do sytuacji podczas częstochowskiego pojedynku, gdzie Splendid dopingowany był przez dość liczną ilość fanów, do czego autor odwoływał się także podczas samej walki. Nagrany on został na podkładzie wykorzystanym przez Vybz’a Kartela, który dosłownie kilka godzin po kontrowersyjnej porażce z Movado na festiwalu „Sting” w 2008 roku, przedstawił swoje stanowisko w słynnym „Last Man Standing”. Dwa miesiące póżniej, w Poznaniu, ponownie w finale spotkał się 27Pablo ze Splendid, rewanżując się za wcześniejszą porażkę.

Stawkę w 2009 roku zamykał „Roots Clash”. Określone ramy czasowe prezentowanych utworów oraz tematyka rund to tylko niektóre elementy tej potyczki. Uczestnicy prześcigali się chociażby kto zagra lepsze nagranie z wytwórni „Studio One” – najsłynniejszej jamajskiej wytwórni płytowej własności Sir „Coxone” Dodd’a . Zwycięstwo przypadło ekipie Fatty Fatty (znanej dobrze czytelnikom Free Colours – xyh i Manfas) pokonując w finale krakowską Revoldę. Po drodze odbyły się jeszcze lokalne pojedynki w Lublinie i Poznaniu. Niestety ten dobrze zapowiadający się okres „Sound Clash’ów” w Polsce gwałtownie się zakończył. Na bojowej mapie Polski pozostał jedynie Kraków…

BITWA POD WAWELEM



South Clash, coroczna bojowa impreza w Krakowie, po raz pierwszy odbył się w 2009 roku w legendarnym i nieistniejącym już klubie Krzysztofory.
Wszystkie trzy edycje różniły się charakterem i konwencją. Pierwszy pojedynek podzielony był na rundy tematyczne, w których można było używać zarówno regularnych numerów jak i dubplates. Publika po raz pierwszy na polskim podwórku usłyszała m.in. dubplate’y od Mr Vegas’a (gwiazdy ostatniego festiwalu w Ostródzie), Michael Rose’a z kultowego Black Uhuru czy nieżyjącego już Sugar Minott’a! Wygrał Tejst (Rainbow HI-FI) pokonując w finale Radrika.

Kolejna edycja w konwencji „45 shooter” (opisanej wcześniej) miała wyłonić zwycięzce, który najlepiej zaprezentuje w poszczególnych rundach tematycznych swoją kolekcję płyt winylowych. W powietrzu wisiał rewanż za wcześniejsze potyczki między Pablo27, a Splendid, jednak finalnie na miejsce „One Man Army” wskoczył Lucek ze stołecznego Tiszteletu. Jako, że druga jak i pierwsza odsłona „South Clash” była walką selektorów, a nie całych składów, reprezentantem wrocławskiej ekipy Splendid był Don Shchep, który w „Tune Fi Tune” został pokonany przez nowotarskiego górala – Renkawa z Mobay Sound.

Ostatnie zmagania z 2011 roku odbiły się największym echem spośród trzech dotychczasowych odsłon wydarzenia. Nic w tym dziwnego, jeśli jego uczestnicy – Splendid oraz Ready For War w czterech rundach udowadniali swoją wyższość wypuszczając same dubplate’y! Nie sposób zliczyć ilość światowej sławy artystów reggae i dancehall wychwalających oba soundy. Barrington Levy, Johnny Osbourne, Freddie McGregor, Beenie Man, Bounty Killer czy Buju Banton to tylko kilka tuz jamajskiego przemysłu muzycznego, których mogła usłyszeć publika zgromadzona w krakowskich Krzysztoforach. Po dużej dawce dobrej muzyki, ostrej wymianie słów i komentarzy, puchar do domu zgarnęli wrocławscy „wąsacze”.

Organizatorzy wydarzenia – Revolda, postanowili tym razem pójść kolejny krok do przodu. Obrońcy tytułu Splendid Sound w 2012 roku po raz pierwszy w historii polskich soundclashów zmierzy się z zagranicznym przeciwnikiem! Tak jak to miało miejsce w zeszłym roku, walczyć ze sobą będą dwie załogi, co daje możliwość obrania konkretnej taktyki, rozkładając muzyczny materiał na wszystkie rundy pojedynku. Co jeszcze „South Clash 2012” będzie odróżniać od pozostałych? Całkowity brak zasad. Ekipy same dobrze wiedzą jak się clashować i zyskać przychylność publiczności, a poziom pojedynku po raz kolejny podwyższy poprzeczkę w naszym kraju.

Kto wygra? Decyzja należy do Was! Sound Fi Dead!

Autor: Łukasz „Matys” Matysiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz